Łuchu! Już po warsztatach. Jutro nieoficjalne loty.
Przyjechałem na Bulwar. Chaos. Wchodzę na stoisko ZHP, rozpakowuje się w jednym z ich namiotów. Czekam sobie i w tym czasie spokojnie przepakowuję rzeczy, które przywiozłem. Ok godz. 15:45 zaczęliśmy rozkładać stoły. Pach, bum, trzask i na każdym stole znalazł się odpowiednio przygotowany zestaw razem z instrukcją. Pojawiły się kleje, szpachle, pilniki... Moje stanowisko było zawalone rakietami. Wziąłem laptopa i ekran, puściłem spot PTR, potem jakiś pokaz slajdów ze zdjęciami z Sagitty, FM 2012, LRE itd... O 16:20 ruszyły zajęcia. Pokazałem projekt w Open Rocket, powiedziałem trochę o tym że rakieta musi być stateczna, jaki pułap, co dlaczego i jak... Ogólnie takie tam nudy jak dla nich. Po jakiś 10 minutach mojej gadaniny rozdałem rurki i głowice. Czas na zapoznanie się z instrukcją oraz zestawem. Niektórzy się zapoznali, inni nie, a jeszcze inni przeczytali ale totalnie nic z niej nie zrozumieli.... Cóż, bywa. Czas na klejenie kosza silnikowego. Podchodzę do każdego, wyjaśniam, potem sprawdzam, pomagam... Kolega Bartek także się spisał i pomógł ogarnąć wszystko (prócz sklejania stateczników), za co mu bardzo dziękuję. Okej, czas na przewlekanie linki.
- Ty, jak się ósemkę wiąże?
- ja nie wiem
- ty no ale jak dla mnie to to precelek jakiś...
- Panieeee Damianieee! Pan podejdzie! (kimże ja jestem żeby się do mnie per pan zwracać...)
Okej, z małą pomocą każdy dał sobie radę. Wiązanie spadochronów i linek do głowic sprawiło już mniejsze problemy. Najbardziej się ubawiłem jak zobaczyłem twory koszy silnika, bo niektórzy składali wszystko dokładnie odwrotnie niż powinno być. No, ale jakoś się udało i wszystko równiutko zostało sklejone.
Co tam jeszcze.... Wklejanie kosza. Każdy sobie elegancko naciął rurkę, by wsadzić kosz. Oczywiście nacięcia na stateczniki zrobiłem wcześniej, bo im by to dwa dni zajęło (chociaż niektórzy wybitnie uzdolnieni byli, mowa tutaj o dziewczynach). Ze spadochronem nikt problemu nie miał, pokazałem jak się zwija lineczki i każdy perfekcyjnie zwinął.
- Pytanie za sto punktów: CO TO JEST?
- papier toaletowy
- dla mnie to zwykła srajtaśma...
- ŹLE. To jest moi drodzy PAPIER LOTNICZY. Jeśli papieru tego używamy w celach toaletowych, to jest to papier toaletowy. Jeśli używamy go do lotnictwa, jest to PAPIER LOTNICZY.
Musiałem ich zabawić jakimś tekstem. Pan Piotr Sornowski dobrze to ujął, więc pozwoliłem sobie także ten termin wykorzystać.
Każdy sobie zrobił rakietę. Zeszło 9 z 10 przygotowanych zestawów, jeden jakimś cudem się ostał - chociaż na stole było wyłożone 10, może po prostu ktoś przeoczył, albo zobaczył instrukcję i poszedł.... Nie wiem, ale zestaw ten sam sobie złożę

.
Potem przyszedł Pan Redaktor od artykułu z Tczewskiej. Oczywiście pojawi się relacja także w gazecie. Pan Redaktor także dostał ulotkę PTRu i kontakt do mnie. W środę trzeba skoczyć po gazetę

.
Nawiązałem kilka cennych kontaktów. Między innymi nauczyciel fizyki z technikum w Gdańsku był wielce zainteresowany współpracą. Prowadzone są bowiem w tamtej szkole zajęcia modelarskie, gdzie uczniowie także BUDUJĄ RAKIETY. W skali. Ale nie latają. Prawdopodobnie od września będą już budować rakiety w skali, które będą LATAĆ

.
Ludzi było od groma i trochę, każdy z zaciekawieniem patrzył na stoisko rakietowe. Z czasem nie miałem już rąk do wydawania ulotek, dlatego zajęła się tym mama, która z dumą nosiła na koszulce naklejkę PTR'u

. Kolega Bartek także dostał na klatę naklejkę. Bez pomocy sam bym nie ogarnął takiej ilości chętnych.
Ludzie są ciekawi, chcą zobaczyć rakiety w locie, pobrali ulotki i mam nadzieję, że odwiedzą stronę PTR'u. Ja na swojej stronie sprawdzę także statystyki odwiedzin, od tak, z ciekawości...
Jutro odbędą się loty. Nieoficjalnie. <PANIE REDAKTORZE, JEŚLI PAN TO CZYTA, PROSZĘ NIE PISAĆ O TYM ŻE ZHP LATA. NIE CHCĄ MIEĆ PROBLEMÓW PRZEZ LOTY BEZ ZGÓD>. Będzie na pewno fajnie. Osoby które przyłożyły się do budowania rakiet będą się cieszyły, a osoby które poszły na łatwiznę, cóż... zdziwią się, że olewackie podejście do pracy nie prowadzi do niczego. Zdziwiłem się bardzo, że dziewczynom tak sprawnie szło składanie tego. Jestem z nich dumny

. Skończyły swoje modele w połowie wyznaczonego czasu i dopieściły wizualnie.
Harcerze to wspaniali ludzie. Fajnie się z nimi pracowało, widać że to zgrana ekipa. Co prawda większość z nich znam, bo to raczej moja szkoła i jej absolwenci, ale naprawdę muszę pochwalić ZHP Tczew.
Krótko mówiąc: było zainteresowanie, były rakiety, było fajnie. Ludzie są ciekawi, a dwoje rodziców już chciało zapisywać swoje dzieci do modelarni rakietowej... Która ruszy dopiero od września. O ile w ogóle (toczę rozmowy, ale jeszcze umów nie mamy podpisane).
PIERWSZE WARSZTATY RAKIETOWE NA TERENIE MIASTA TCZEWA DOBIEGŁY KOŃCA.
To teraz czas na zdjęcia...

Link do galerii:
Każdy dostał taki zestaw. Rurka, głowica + zestaw ze zdjęcia:
... A tu takie 10 zestawów
Ja z Bartkiem przy stoisku rakietowym
... nie ma to jak paluch w obiektywie
Pojawił się także Pan Jarosław Pióro, który opiekował się projektem Sagitta oraz pomaga mi w rozmowach odnośnie modelarni.
Instrukcje!
O, to jest właśnie chłopak który rozbawił mnie "Panie Damianie, pomocy!"

Dał radę, ciekawe jak jutro jego model poleci...
W celach pokazowych przyjechałem razem z wyrzutnią oraz Sagittą
Praca wre
Kosz silnikowy? Dobrze złożony... Można kleić!
- Hej dziewczyny, co robicie?
- rakiety!
Kiedy ja komuś pomagam, Bartek ogarnia czy pomóc komuś jeszcze
Brawa dla dziewczyn! Jako pierwsze skończyły swoją rakietę.
Niektórzy byli na tyle ambitni, że wzięli szpachlę i zrobili pachwiny. Chłopakowi na zdjęciu wyszło to nawet ładnie, innym niekoniecznie...

. Potem już szła w ruch taśma izolacyjna...
No, modele prezentują się ładnie...
- Bartek, nie tak się te stateczniki wkleja! Odwrotnie! Rozwalaj.
- eeee? znowu...?
Młodszej dziewczynie później pomógł mój tata. Naklakrała kleju, dlatego żeby trzymało dostała epoxy 1min do sklejenia swojego zestawu.
Relacja (w poważniejszej wersji) poszła także na moją stronkę:
http://rakiety.pomorskie.pl/?p=163
Czas na zasłużony sen!

Damian