Strona 1 z 1

Może starczy tej wiochy...? (Rakieta P4)

: czwartek, 5 lut 2015, 13:44
autor: Adam
Witam!
Temat celowo zaczepny, ale spokojnie, to prowokacja :mrgreen:
Za wiochę trzeba uznać fakt, że Prezes PTR nie posiada do tej pory Licencji Startowej RDM. Co prawda słyszałem głosy typu – daj spokój, robisz taaakie rakiety to licencja ci się należy bez niczego. Może i tak, ale formalności powinno stać się zadość, musi być zbudowany model i odbyć się musi udany lot w obecności komisji. Że o egzaminie teoretycznym nie wspomnę:???:
Ponieważ od 5 dni męczy mnie gorączka i nie nadaję się do niczego, jest to dobra okazja napisać coś w końcu na forum...
No więc buduję swój następny konkretny model już od kilku lat :roll: . Zamysłem jest wykorzystanie dwóch nowych pomysłów – systemu odzysku z bezstopniowo refowanym spadochronem, oraz silnika na paliwo oparte na azotanie amonu bez metalu, z ziarnem typu finocyl.
Odnośnie pierwszego pomysłu – pchnął mnie w jego kierunku system z rakiety Rekonesans grupy Białostockiej – tam zastosowano refowanie zdaje się czterostopniowe. Zacząłem się zastanawiać nad możliwością zmiany geometrii czaszy w sposób ciągły i jako wynik powstał system, który tu pokażę.
Jeśli chodzi o silnik na amonówce – od dawna zastanawiałem się nad jak najwolniejszym składem, aby dało się skonstruować silnik o dużym wydłużeniu – duża masa paliwa w małej średnicy. Poza tym cena, impuls właściwy i bardzo niska temperatura spalania tego paliwa czynią je dobrym wyborem. Eksperymenty miały swoje upadki (spektakularne CATO ze spotu reklamowego PTR – to właśnie wybuch mojego silnika na tego typu paliwie), jednak ostatnie próby pozwalają na więcej optymizmu. Paliwo dało się uruchomić przy zacisku rzędu 1000(!) i pracowało stabilnie.
Jeśli oba pomysły (odzysk i silnik) sprawdzą się, rakieta powinna być w stanie wznieść się na wysokość przekraczającą 10km, stosunkowo szybko z niej wrócić i wylądować bezpiecznie.
Ale pora na kilka zdjęć. Są dość niekompletne bo powstawały na przestrzeni kilku lat i wielu z nich już nie mogłem znaleźć...
[attachment=9]1.JPG[/attachment]
[attachment=8]2.JPG[/attachment]
[attachment=7]3.JPG[/attachment]
[attachment=6]4.JPG[/attachment]
[attachment=5]5.JPG[/attachment]
[attachment=4]6.JPG[/attachment]
[attachment=3]7.JPG[/attachment]
[attachment=2]8.JPG[/attachment]
[attachment=1]9.JPG[/attachment]
[attachment=0]10.JPG[/attachment]
O co chodzi z tym refowaniem bezstopniowym? Spadochron jest połączony z rakietą dwiema linkami – jedna idzie do środka czaszy spadochronu, i „na sztywno” do modelu; druga – trzyma za linki obwodowe czaszy i idzie do wyciągarki w modelu. Kiedy spadochron zostaje wyrzucony, lina trzymająca linki czaszy jest „za długa”, więc czasza jest wywrócona na „lewą stronę” – jak parasolka na wietrze. W takiej konfiguracji model spada szybko, aż Arecorder da sygnał do włączenia wyciągarki, która skraca linę idącą do linek czaszy. To powoduje stopniowe odzyskanie normalnego kształtu czaszy i zwolnienie opadania do lądowania. Z resztą najlepiej widać na filmiku o co chodzi.
https://www.youtube.com/watch?v=NHKLNh9 ... e=youtu.be
System można regulować dość dowolnie – ustawia się początkowy i końcowy stopień otwarcia, można regulować szybkość odwracania czaszy, można oczywiście również wyrzucać spadochron w „normalnej” konfiguracji. Pozostaje tylko pytanie: czy to się wszystko nie poplącze??? To zobaczymy w testach.
Do gotowości modelu został jeszcze kosz statecznikowy - prace już rozpoczęte (będzie zapinany na korpusie), przegroda wewnątrz korpusu i łoże pod szermully/wesex.
Mam perfidny plan polecieć tym modelem po licencje I i II – oczywiście na różnych silnikach, no i o ile te wszystkie wynalazki będą działać jak należy :wink:
Pozdrawiam!

Re: Może starczy tej wiochy...? (Rakieta P4)

: czwartek, 5 lut 2015, 21:02
autor: thomson
Adam pisze:
W takiej konfiguracji model spada szybko, aż Arecorder da sygnał do włączenia wyciągarki, która skraca linę idącą do linek czaszy.
Świetny projekt i opis. Mam zupełnie podstawowe pytanie. Sorry, jeżeli to coś oczywistego, ale w sprawach rakietowych stawiam swoje pierwsze kroki.

Dlaczego ta wyciągarka wciąga linę idącą do linek czaszy? Musiałaby pokonać mniejszą siłę, gdyby zamiast tego rozwijała tą drugą linkę (do środka spadochronu). Możnaby wtedy zastosować słabszą wyciągarkę albo mniejszą baterię.

A może chodzi o obawę, że taka rozwijana linka mogłaby się poplątać? Nie wydaje mi się to jednak prawdopodobne, bo przecież obie linki po wyrzuceniu spadochronu będą naciągnięte przez spadochron.

Tak czy siak, dzięki za info, trzymam kciuki i czekam na kolejne wieści.

Re: Może starczy tej wiochy...? (Rakieta P4)

: poniedziałek, 9 lut 2015, 22:50
autor: Adam
Witam!
thomson pisze: Dlaczego ta wyciągarka wciąga linę idącą do linek czaszy? Musiałaby pokonać mniejszą siłę, gdyby zamiast tego rozwijała tą drugą linkę (do środka spadochronu). Możnaby wtedy zastosować słabszą wyciągarkę albo mniejszą baterię.
A może chodzi o obawę, że taka rozwijana linka mogłaby się poplątać?
Zastanawiałem się rzeczywiście nad lepszą konfiguracją (wciąganie czy wypuszczanie linki), i jednak zdecydowałem się na wciąganie. Wydaje mi się, że to bezpieczniejsze rozwiązanie właśnie jeśli chodzi o ryzyko splątania. Popuszczaną linę coś musi wyciągać a w przypadku splątania może nie pojawić się ta siła i nieszczęście gotowe. Wydaje mi się bezpieczniejsze wygenerowanie siły przez wyciągarkę. Tak na chłodno oceniając to sytuacja jest symetryczna i pewnie wszystko jedno, którą opcję się wybierze, mój wybór był więc na zasadzie "widzi mi się".
Jest jeszcze jedna opcja, która najmniej obciąży wyciągarkę - zapętlić liny. Wówczas jedna strona jest zwijana a druga rozwijana a siły na nich praktycznie się równoważą. To jednak wymaga przeciągnięcia dwóch lin do serwa i zmiany konstrukcji szpuli. Uznałem, że serwo ma wystarczająco dużo zapasu siły i nie ma uzasadnienia komplikować konstrukcji.
Pozdrawiam!

Re: Może starczy tej wiochy...? (Rakieta P4)

: wtorek, 10 lut 2015, 09:17
autor: PIOTR
Adam pisze: Popuszczaną linę coś musi wyciągać a w przypadku splątania może nie pojawić się ta siła i nieszczęście gotowe. Wydaje mi się bezpieczniejsze wygenerowanie siły przez wyciągarkę.
Dlatego w Rekonesansie spadochron był trochę otwarty.
W obliczeniach wyszło że siła uderzenia przy pełnym otwarciu wyniesie 400kg co wymusza stosowanie fartuchów lub sliderów. W obawie o splątanie linek zrezygnowaliśmy z pilota i zastąpiliśmy częściowym otwarciem czaszy. Z tego co pamiętam 1/7 średnicy zastąpiła pilot. Pełne otwarcie czaszy było 3 stopniowe poprzez wyciąganie linki centralnej.

Re: Może starczy tej wiochy...? (Rakieta P4)

: czwartek, 16 mar 2017, 21:27
autor: Adam
Witam.
Lata lecą a rakiety jak nie było tak nie ma. Niektórzy pamiętają, że zdarzyła się z nią pewna przygoda – zostawiłem korpus po malowaniu przy śmietniku żeby nie smrodzić w firmie i tylem go widział... Niepotrzebnie pomalowałem go srebrną farbą z efektem chromu, widać złomiarze dali się nabrać na ten efekt :lol: Było to krótko przed Festiwalem w Czaplinku.
Ale nie ma tego złego.
Ponieważ została mi głowica z odzyskiem, w zasadzie można uznać, że straciłem mniej pracochłonną część. Grzechem byłoby zatem nie dorobić nowego korpusu. Korzystając więc z najlepszych technologii do jakich mam dostęp pcham prace do przodu (w końcu rakieta Prezesa :P ). No i może ciekawymi technologiami trochę zainspiruję Was do działania :twisted:
Poprzednia rura była dłuższa niż najdłuższa kompozytowa, na którą mogłem wykonać rdzeń, więc zaszła potrzeba zrobienia dwóch rur. Skoro tak, stwierdziłem, że zrobię dłuższą całą rakietę. To mi daje trochę więcej komfortu z odzyskiem – nie muszę chować spadochronu do głowicy, no i więcej miejsca na silnik :twisted:
Ponieważ głowica i odzysk już były wykonane, trzeba było dopasować do nich średnicę korpusu. Potrzebny był to odpowiedni rdzeń do jego zrobienia. Próba przetoczenia rury aluminiowej okazała się nieudana ze względu na tocznie stosunkowo miękkiego i długiego elementu (drgania), więc stanęło na rdzeniu z pręta. Pręt dało się przetoczyć na wymiar bez problemów. Szczęśliwie średnica rdzenia to praktycznie 59mm, więc można było wykorzystać pręt 60mm i tylko lekko go przetoczyć.
Rdzeń.jpg
Rdzeń.jpg (161.96 KiB) Przejrzano 10996 razy
Rdzeń został owinięty cienkim mylarem zapewniającym możliwość zdjęcia rury kompozytowej z rdzenia (nie ma możliwości, że żywica podcieknie).
Rdzeń z mylarem.jpg
Rdzeń z mylarem.jpg (118.49 KiB) Przejrzano 10996 razy
Wykonanie rury laminatowej wykorzystuje ogrzewanie rdzenia jak i twardniejącego laminatu. Aby zapewnić taką możliwość, zaimprowizowałem układ do wygrzewania. Składa się on z części grzewczej (podobnej do klasycznej „Farelki”), pudełka kartonowego jako przejściówki oraz rury piankowej do izolowania rur z ciepłą wodą. Przez częściowe przysłonienie wlotów powietrza w „Farelce” można regulować temperaturę wewnątrz układu (oczywiście nie polecam zasłonić wlotów zupełnie :evil: ). Termometr łatwo zamontować w taki układ przez wbicie sondy do środka rury piankowej.
Autoklaw.jpg
Autoklaw.jpg (159.41 KiB) Przejrzano 10996 razy
Wygrzewanie pełni tu kilka ról. Po pierwsze, laminat uformowany na gorącym rdzeniu łatwiej daje się zdjąć po ostygnięciu, bo kompozyt ma mniejszą rozszerzalność cieplną (a więc i skurcz przy stygnięciu) od aluminium. Po drugie, żywica ogrzana przed związaniem ma mniejszą lepkość i lepiej przesyci tkaninę. Po trzecie, kompozyt zwiąże szybciej. Poza tym (a może „przede wszystkim”), część żywić epoksydowych „lubi” być wygrzewana podczas wiązania – to poprawia wytrzymałość końcową.
Jako się rzekło, zastosowane technologie są z najwyższej półki, więc na rurę przedziału silnikowego poszło włókno węglowe i kevlarowy wypełniacz typu plaster miodu.
Materiały1.jpg
Materiały1.jpg (177.83 KiB) Przejrzano 10996 razy
Pełny rdzeń metalowy ma m.in. taką wadę, że jest ciężki i do laminowania trzeba go porządnie chwycić. Tokarka, na której powstał jest do tego idealna :D
Bułgarka1.jpg
Bułgarka1.jpg (160.94 KiB) Przejrzano 10996 razy
Na tokarce można też obrobić końce rury idealnie prostopadle do jej osi.
Bułgarka2.jpg
Bułgarka2.jpg (176.35 KiB) Przejrzano 10996 razy
Gotowa pierwsza rura.
Rura węgiel1.jpg
Rura węgiel1.jpg (125.38 KiB) Przejrzano 10996 razy
Analogicznie powstała druga rura na część odzyskową, jest ona jednak zrobiona z kompozytu z włóknem szklanym. Chodziło o transparentność radiową – głównie możliwość zamontowania trakera GPS. Na ostatnią warstwę nałożony został papier aby można go było przeszlifować celem ładnego wykończenia.
Rura szkło1.jpg
Rura szkło1.jpg (138.36 KiB) Przejrzano 10996 razy
Gotowa druga rura.
Rura szkło2.jpg
Rura szkło2.jpg (110.27 KiB) Przejrzano 10996 razy
Ten biały pasek wewnątrz rury to wzmocnienie pod śruby – będzie tu przykręcany moduł odzysku. W tym miejscu plaster miodu został wypełniony żywicą z mikrobalonami podczas laminowania. Taki sam jest też na końcu, gdzie będzie łączenie rur. Obie rury mają zakończenia w postaci litego laminatu zrobionego z rowingu i żywicy jako wzmocnienia.
Siostrzyczki obok siebie.
Siestry1.jpg
Siestry1.jpg (89.87 KiB) Przejrzano 10996 razy
Łącznie ważą 470 gramów. Rura z włókna węglowego jest praktycznie gotowa, jednak ta ze szkła jeszcze musi być wykończona.
c.d. już następuje...

Re: Może starczy tej wiochy...? (Rakieta P4)

: niedziela, 19 mar 2017, 11:30
autor: Adam
Rura ze szkła po malowaniu podkładem i szlifowaniu papierem wodnym 600.
Rura szkło3.jpg
Rura szkło3.jpg (182.86 KiB) Przejrzano 10951 razy
Na to przyjdzie jeszcze raz podkład, na to szlif papierem 1000, jakiś kolor (jeszcze się zastanawiam jaki) i może bezbarwny lakier samochodowy (jeśli stwierdzę, że potrzeba).
A tu widać skalę całej przyszłej rakiety.
Wielbłąd1.jpg
Wielbłąd1.jpg (96.28 KiB) Przejrzano 10951 razy
Ponieważ głowica i moduł odzysku są dość ciężkie, rury korpusu są bardzo lekkie a całość ma małą średnicę, rakieta ma potworny zapas stabilności. W związku z tym, potrzebne są jedynie symboliczne stateczniki, a i tak dla Wessexa margines stabilności wyniesie około sześciu kalibrów. Do lotów na mniejszych silnikach trzeba będzie bardzo uważać na wiatr. Plan jest jednak taki, żeby docelowo umieścić tam duży silnik (pewnie około 3kNs) i wówczas stabilność będzie na rozsądnym poziomie.
Talia zejściowa wykonana z aluminium, toczona i frezowana. Projekt:
P4 boat tail1.jpg
P4 boat tail1.jpg (160.69 KiB) Przejrzano 10951 razy
i rzeczywista część jeszcze przed wierceniami i frezowaniem od środka:
Talia1.jpg
Talia1.jpg (129.35 KiB) Przejrzano 10951 razy
Talia zejściowa wyszła bardzo ładnie, ale mam coś jeszcze lepszego. To już totalna masakra – łącznik rur. Wykonany z rury aluminiowej przetoczonej z pasowaniem na wcisk do korpusu, odciążony ażurem na 4-osiowym CNC a następnie przetoczony od środka pod ażurowaniem żeby go jeszcze odciążyć.
Projekt:
Łącznik1.jpg
Łącznik1.jpg (172.82 KiB) Przejrzano 10951 razy
Real:
Lącznik real1.jpg
Lącznik real1.jpg (195.71 KiB) Przejrzano 10951 razy
CDN

Re: Może starczy tej wiochy...? (Rakieta P4)

: piątek, 24 mar 2017, 12:46
autor: sław
Bardzo mi się podoba,zwłaszcza powierzchnia zewnętrzna węglowej rury.Wygląda jak z fabryki rur węglowych.
Podobną technologie laminowania rurek stosuję z powodzeniem od ponad dziesięciu lat.Ale taka powierzchnia bez formy zewnętrznej,albo sztywnej cienkiej folii i żyłki???
Nie rozumiem.