Pierwszy silnik - udany???

czyli o wszystkim na każdy temat
Gość

Pierwszy silnik - udany???

Post autor: Gość »

Witam!



Uwaga - poniższy post ma za zadanie pokazać co to znaczy wytrwałość!



Moja znajomość z karmelkiem zacząłem rok temu a dopiero tydzień temu zrobiłem pierwszy silnik.



Zajmuje się pirotechniką wiec mam mnóstwo fajnych rzeczy, nie miałem tylko wagi... Wyprodukowałem milion karmelkowych silników, dowiedziałem się przy tym wielu ciekawych rzeczy zdobyłem nieodzowne doświadczanie.



Na przygotowanie tego silnika miałem zaledwie 4 godziny (ze sprzątaniem) użyłem:



-waga

-gazeta

-glinka szamotowa (ta z której wypala się szamotke do pieców)

-lont



Zrobiłem korpus (10cm długość i ~2.2cm średnicy) z gazety sklejonej wikolem, wypełniłem go karmelkiem (65:35) i zatkałem glinka szamotową z acetonem (żeby się kleiła i wyschła szybko), potem przewierciłem kanał przez dysze i karmelek n 5cm (wiertło 3mm do lontu 2mm).



<span style="font-weight: bold">UWAGA</span> - jak masz dużo czasu i pieniędzy na eksperymenty to wsadzasz silnik w rure i odpalasz! Tak jak ja poprzez ostatni rok. Jeśli nie to należy siąść i się zastanowić.



Analiza:



-gazeta jest zbyt cienka i gdy paliwo się wypali to przepali korpus

-należy zrobić grubszy korpus i zabezpieczyć go szkłem wodnym



-dysza sklejona acetonem to chory pomysł, jest zbyt krucha

-zmienić masę wypełniającą (to się was nie tyczy wy nie urywacie do takich celów acetonu w czystości analitycznej)



-kanał był tylko przez połowę silnika

-kupić dłuższe wiertło



-cały silnik był za długi i za ciężki (32g-bez dyszy)

-należało go skrócić do połowy (5-cm tak jak długość kanału)



Jak poszło? Silnik odpalił bez zarzutu wyleciał na 2.5m w górę po czym zatoczył trzy koła w płaszczyźnie prostopadłej do ziemi, wypadła dysza i reszta dopaliła się spokojnie na ziemi... lot trwał 2 sekundy ale warto było czekać rok!



<span style="font-weight: bold">: Puenta

Przed tym jak odpaliłem silnik wiedziałem co się stanie i wiedziałem jak to naprawić. Ty też pomyśl co może pójść źle i co należało by poprawić ważne jest żeby się czego nauczyć a nie tylko spalić paliwo :wink: </span>





<span style="color: red"><span style="font-size: 18px; line-height: normal">O Boże chłopie opanuj sie troche z tą ortografią !! skąd ty jesteś ?? ja też robię błędy ale staram sie je poprawiać zaraz.

Połowe może nawet nie poprawiłem w twoim poście czekam na poprawe :roll: Następnym razem nie pisz pod dużym napięciem bo wtedy robi się najwięcej błędów :oops: I bardzo chciał bym żeby twój kolejny post był już bez takich błędów naprawde postaraj sie sprawdź potem raz jeszcze co napisałeś ! :evil:"0" /> :evil:"0" /> </span> </span>

Już poprawiłem wszystkie błędy moja uwaga – pisze się puenta a nie płenta ;] (Zocha)
Gość

Post autor: Gość »

mój pierwszy byl całkowicie udany rakietka poleciala na jakies 5m ale silnik byl malutki wiec pelen sukces
Homik
***
Posty: 67
Rejestracja: niedziela, 30 sty 2011, 18:30
Lokalizacja: Mama mówi że z kapusty
Kontakt:

Post autor: Homik »

Mój pierwszy lot był udany można tak to powiedzieć ale to było dwa lata temu :P
Gość

Post autor: Gość »

A moj pierwszy lot byl nie udany :(

spalila sie cala rakieta :D



Ale inne juz lecialy :)

A jutro albo pojutrze :D znow rakieta pujdzie w gore 8)
Gość

Post autor: Gość »

heh, moje pierwsze silniki (1999-2000-2001) działały jak świece dymne, z niektórych rakiet zostawała plama plastiku na gipsowym podeście wyrzutni:D. nie miałem wtedy żadnego pojęcia jak to zrobic, wiedziałem tylko jedno...dwa magiczne słowa: saletra i cukier:D w końcu 1 stycznia sie udało, rakieta poleciała na jakieś 10 metrów w "ładowni " miała plastikową kulke - ładunek, mój pierwszy sputnik:D w pażdzierniku 2002 rakieta wynisła w zaadaptowanej kulce biedronkę.
Awatar użytkownika
Pigła
****
Posty: 246
Rejestracja: niedziela, 30 sty 2011, 18:30
Lokalizacja: Kruszewnia

Post autor: Pigła »

Moje pierwsze silniki rakietowe, były totalną porażką. Nikt mi nie powiedział, że saletrę i cukier trzeba stopić albo skleić lepiszczem. Dlatego też ładowałem do korpusów sypką mieszankę saletry i cukru, ubijałem (w miarę możliwości) i zakładałem dyszę. Te silniki jak nie trudno się domyśleć, dymiły na wyrzutni lub płonęły. Później wpadłem na pomysł, aby zwilżyć mieszankę czystą wodą, i z takiej mieszaniny o konsystencji suchego ciasta wykonać ładunek paliwa. Te silniki potrafiły już o wiele więcej pierwszy z nich wyniósł mikrorakietę na jakieś 5m, a kolejne ze zmiennym szczęściem osiągały niekiedy ok 40m. Zachęcony tymi sukcesami postanowiłem wykonać duży silnik stosując tę samą taktykę. Okazało się że o ile dla małych rakiet tak przygotowane paliwo jest wystarczająco stabilne, o tyle gdy wykonywałem duże silniki napatrzyłem się na sporo potęrznych eksplozji. Na podstawie późniejszych prób doszedłem do następujących wniosków:



Stosowanie takiego paliwa jest dobrym pomysłem tylko wtedy gdy mamy do czynienia z silnikiem mieszczącym nie więcej niż 40g paliwa.



Paliwo takie musi być niesamowicie mocno ubite!!



Mieszając sakramentalne już 65% saletry potasowej i 35% cukru pudru należy dodać odrobinę węgla drzewnego, który zabarwi mieszaninę i powie nam czy jest już dobrze wymieszana. Ponadto obecność węgla drzewnego powoduje że pipiół po spaleniu tego paliwa nie jest lepki.
Gość

Post autor: Gość »

Hehe



Pamietam moj pierwszy model. Ach ach. "Action Man" sie nazywał 8)



Pokładałem w nim wielkie nadzieje ale kumpel który uwazał ze zna sie na piro zjeb*** :P



A wiec. Dziwicie sie napewno ze pisze o rakiecie ale to było jedną całoscią:P



A mianowicie. Rakieta była zrobiona z rolki od ręczników papierowych(jedna) a do tego była wklejona zatyczka i wlane 150 gram karmelu:P dysza była zrobiona z kólek kartonowch około 20 sklejonych razem :P a zamocowana była na 4 gwozdziki. sukces był taki ze rakieta nawet zeszła z wyrzutni (wysadziło dysze i dlatego sie wogole wzbiła 8) ) Kolega mianowany na imie ciec (znający sie podobno na piro) stwierdził ze karmelek nie ma szans na przepalanie jak ze grubych scianek. A skąd że :D



Wiec wszystko wsponimam wesoło i z usmiechem na twarzy.



Pozdrwiam!!!
Gość

Post autor: Gość »

A mi na około 10 silniczków tylko dwa zadziałały.Pierwsze nie działały , ponieważ , nie posiadłem wtedy umiejętności tworzenia karmelki :DNastępne , nie działały z powodu dyszy (miałem tylko cement , więc albo były zamałe , albo wychodziły świece dymne :p)A teraz robie już dyszki z gliny modelarskiej , i wychodzą b.ładnie.Narazie niestety zadna rakietka nie poleciała (nigdy jeszcze nie zrobiłem takowej :P).

Mam nadzieje , że niedługo uda mi się stworzyć jakiegoś "niebolota";p



P.S Pierwszy pst :]
Gość

hehe

Post autor: Gość »

mi jeszcze zadna rakieta nie poleciala chyba jestem zbyt narwany :P

raz pamietam jak zrobilem rakiete na karmelku i cisnienie wywalilo zatyczke a karmelek wystrzelil w gore na jakies 10 m

karmel lecial a rakieta nie :P

no i raz na kilka metrow polecial korek od vodki napelniony S&C.

musze sie wziasc na powaznie
Gość

Post autor: Gość »

Moje pierwsze loty wspominam wesoło :)

Zrobiłem rakiete w ferie na podstawie opisu silnika eltopsj(dzięki za pomysl)

Był to silnik z tektóry napełniony saletrą z cukrem i klejem.

Poszedłem do wawozu z ojcem i odpalilismy mielismy wulkan a nie rakiete :).

Pózniej zaczolem niewierzyc w moco saletry z cukrem i klejem wiec zaczolem robic karmele.Na początku nie wychodzily ale za jedenatym razem mój silnik na patyku(kijanka)polecial na jakies 100m i to był wielki sukces.pzdr
ODPOWIEDZ